Która z pań nie chciałaby włożyć na siebie sukienki, jakiej nie ma żadna inna kobieta na świecie?
Czy nie byłoby miło nosić na sobie prawdziwe dzieło sztuki?
A jeśli dodać, że wiąże się to równocześnie z obcowaniem z jednym z najdoskonalszych materiałów, jakie ludzkość wymyśliła?
Pozostaje już tylko dodać, że spełnienie tych życzeń jest absolutnie w zasięgu ręki i wcale nie jest to początek bajki....
Galeria „Barak” w Czarnej zaprasza na wyjątkową wystawę pt. „Len na salony!”, na którą złożą się autorskie kolekcje odzieży lnianej Doroty Panek, Doroty Zielińskiej i Mirosławy Cichacz – Kotapki.
Ziarno lnu od stuleci wykorzystywano jako lekarstwo, pożywienie, paszę, wytłaczano z niego olej jadalny, służący do wyrobu mydła, kitu i pokostu. lniane służyły różnym warstwom społecznym - trafiały na królewskie dwory, gdzie z tych najcieńszych szyto delikatne i przewiewne koszule i bieliznę, a z grubszych pościel i obrusy; jednak prawdziwym bogactwem były dla prostego ludu. Płótno tkano w każdej wsi. Wykonanie odzieży zamykało się w obrębie jednego gospodarstwa – czynności niezbędnych do wykonania zwykłej koszuli naliczono aż 40! Do wszystkiego używano prostych narzędzi, krój także był uproszczony, opierał się na regularnych formach, a jednak wiele z tych ubiorów, szczególnie odświętnych, do dziś zachwyca precyzją i niezwykłą misternością wykonania. Nie można było się spieszyć, wszystko musiało dokonać się we właściwym czasie i odpowiednim tempie, przy użyciu siły rąk i według zasad przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
Nie dziwi więc fakt, że samodzielnie wykonana koszula, którą dziewczyna ofiarowywała chłopakowi, była znakiem i dowodem miłości.
Współczesna produkcja włókiennicza, mimo ciągłych innowacji technologicznych, nie wynalazła tkaniny doskonalszej niż naturalny len - przewiewnej, higroskopijnej, przyjaznej alergikom i szlachetnie wyglądającej.
Po len - wzorem największych kreatorów mody - sięgają również bohaterki wystawy „Len na salony!”.
Mirosława Cichacz – Kotapka wykonuje lniane koszule wyszywane karpackim haftem krzyżykowym – tzw. soroczki. Odtwarza tradycyjne wzornictwo i kolorystykę koszul, w których przed laty chodzili Łemkowie, Bojkowie, Hucułowie.
Dla Doroty Panek tworzenie ubrań z lnu jest wypadkową wielu czynników - z jednej strony zauroczenia światem wielkiej mody, z drugiej fascynacji prostymi formami i bogatym zdobnictwem strojów ludowych, szczególnie z rejonu Europy Środkowej i Wschodniej.
Stroje lniane dla malarki Doroty Zielińskiej to nieco inne od lnianego blejtramu – podłoże obrazów. Na jej sukniach, torbach, apaszkach powstają prawdziwe obrazy kwiatów, łąk, pejzaży.
Proces tworzenia u wszystkich artystek nawiązuje do dawnych sposobów - ubiór wykonuje jedna osoba, od projektu, poprzez szycie, po zdobienie i wykończenie. Powstają w ten sposób stroje unikatowe, modele wykonane w pojedynczych egzemplarzach, w całości ręcznie wykonane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz